panoramaogrodnicza

weż na ramiona kota ..... bo to też istota tralalalalalal

 

Masz rację , ale dzisiaj chcieliśmy po obiadku zabrać dzieciaki na lody i spacer ........ ale pada ............ coraz mocniej pada .....
to lody chyba zjemy w domu , bo nawet na balkon nie można wyjść .

Pieska nie mam , no chyba , że pluszaka . Dobry .

 

na działkę dzis nie pójdę zaczyna padać no dobra idę kulac kluski

 

a jak się kula kluski???

 

A ja obrać ziemniaki .

 

... to ja też idę obierać włoszczyznę na zupę jarzynową a (kluski umiem kulac)

 

Oczywiście, tylko trzeba aktywnie odpoczywać.
Ja preferuje, aktywne leżakowanie ,
popieram pomysł

te atrakcje zapewniam,
ale w ramach odpoczynku klusek nie kulam, ziemniaków i włoszczyzny nie obieram.

 

A co będziesz jadła ?

 

No jak to co? Obiadek , u siostry.
Krupnik, ziemniaczki, kotlety mielone. Mniam, mniam
No dobra, ja do tego zrobię miskę sałaty lodowej z rzodkiewkami, pomidorami z kosteczkami fety,
żeby nie było, że jakiś pasożyt ze mnie , no i lody przyniosę.

 

To smacznego życzę .

 

Zupa jeszcze 15 minut i gotowa bo wywar z żeberka był wcześniej.

Poza tym "komu, komu słoneczko, bo idę do domu" U mnie grzeje jak nie wiem co!!!!!!

 

Szybsza niż błyskawica jesteś . Smacznego .
Słoneczka ni ma , za to pięknie pada .......... ciągle pada ...........

 

U mnie też już pada, kto chętny wyjdzie z piesiem???? Nawet grzmi.

 

I my mamy burzę, dobrze, że nie w szklance wody.

 

A piesiu boi się burzy ?

 

on się wszystkiego boi
Dzisiaj znalazłam sobie zajęcie i myłam ściany na klatce schodowej po swoim piesku. Jak wraca to tak się boi, że idzie po ścianach i były straszne ślady. Więc od II piętro do parteru część scian umyłam. Resztę zostawiłam ekipie sprzątającej. Dobrze, że tylko są 2 piętra.

 

też tak miałam , ze musiałam ściany myć na klatce , ale tylko 1 piętro .
Moja psinka burzy się nie bała , ani fajerwerków , ani żadnych hałasów .
Za to bała się i chowała , jak nas odwiedzał niewidzialny gość , zawsze uciekała , trzęsła się i piszczała .
wtedy wiedziałam , że jest z nami . A jak odchodził to wszystko wracało do normy .

 

Jakaś niedomyślna jestem.
W swoim życiu miałam dwa psy, no właściwie dwie suczki.
Pierwsza to Diana, dziecko bezdomnej suczki, przyniesiona przez mnie do domu bez zgody rodziców. To był numerant, wyczuwała burzę na kilometr, nie było innej opcji, trzeba było natychmiast wpuścić do domu i przytulać mocno, do czasu aż burza nie minie.
Wiele lat później zawitała do naszego dorosłego domu Duszka, charcica afgańska, arystokratka z rodowodem, dla której burza nie istniała.

 

Oj Panoramko , jakiś duszek do nas przychodził i psinka się go bała .

 

No ładnych rzeczy ja się dowiaduję.
To już nie tylko ludzie w duchy wierzą.