pietruchin48

najlepiej tak jak kamienie szlachetne obmyć go pod bieżącą wodą, ja mam jeszcze dodatkowo przez księdza poświęcony

 

A u Ciebie działa?
Bo Ewa to chyba urodzony sceptyk.

 

nie każę Ci szukać
najprościej bierzesz kolorowy papier i wycinasz cztery kółka, naklejasz je na siebie i gotowe, albo narysuj kredkami,
jak kupisz przez internet to go obmyj pod wodą by złe emocje osób które go dotykały zmyły się z niego

raczej nie narzekam, ja mam kilka sztuk, od dużych co na wprost wejsciowych drzwi wiszą, do małych na bransoletce
ale musisz w to wierzyć
a tym co nie umieją uwierzyć to polecam kryształ górski, on działa nawet jak nie wierzysz

 

Ja , być może , ale nie działa . A na szydełku i drutach nie umiem i się nie nauczę . Szyć na maszynie do szycia umiem

 

Za kryształem koniecznie się rozejrzę na najbliższej giełdzie kamieni. Ja z kolei do prac plastycznych nie nadaje się.
Ale słonia od tyłu umim narysować
Dawno temu sporo dziergałam, ale teraz to już nie ma sensu. Gdyby wnuki były w pobliżu, to pomysł Piotr od razu bym łyknęła.

 

No własnie problem polega na tym że tam nic nie pasuje

 

wilka to Piotr umie wydziergać

giełdy minerałów kocham po prostu

ale cztery koła to wyciąć chyba możesz, słonia też mogę Ci narysować, nawet z przodu, ja mam rękę plastyczną, jak pooprawiam moje obrazki to wam tu zaprezentuje
a co do słonia to kiedyś kupiłam na giełdzie, troszkę kosztował ale jest cudowny

to bierz asfalt, zabierzemy kredę i pogramy w klasy

 

W klasy Oj! koniecznie.

No i troszkę adrenaliny nam przybędzie, bo bez tego ani rusz w dobrej zabawie.

 

była jeszcze jedna, ale nie pamiętam jak się nazywała

 

U mnie to... to było w chłopa
A w klasy była inna. To był taki prostokąt podzielony na kwadraty czyli klasy. Chyba było ich 10.
O! tu jest
No i w gumę. jeszcze.
I takie jeszcze było, ale nazwy nie pamiętam
Bo był jeszcze ślimak.

 

to pierwsze zdjęcie to u mnie nazywało się grzybek, a jeszcze była gra rysowało się duży kwadrat, dzieliło na 9 mniejszych, środek był pusty i od niego się zaczynało, a dookoła niego były pomieszane cyfr od 1-8 i się skakało

a guma to było zawsze słychać z okna,
Marzena gdzie jest moja guma z szuflady

 

A pamiętasz pomidora. Gupie to, ale śmieszyło. No i głuchy telelefon? Czy jak to sie nazywało?

 

głuchy telefon im więcej osób tym lepiej
i trzepak, bez niego nie można się było obejść, jak kogoś w domu nie było to znaczy ze byl pod trzepakiem

i w wilka i zające graliśmy

a teraz to dzieci w domu siedzą albo na ławce telefonem się bawią

 

my się jeszcze bawiliśmy w chowanego , w podchody , w palanta się grało , no i najważniejsze na pachty chodziliśmy , nie zawsze się udawało , ale ile frajdy było i śmiechu .

 

a co to jest? tego nie znam

 

Nigdy na cudze jabłka nie chodziłaś , my tak na to mówiliśmy

 

Palant był, ale w ogóle go nie pamiętam. A podchody były cudne

 

u nas to się chodziło na grandę

 

My graliśmy jeszcze w statki i pikuty to z użyciem scyzoryków , w kapsle mialem zawsze pełny polski zespół na Wyścig Pokoju i w gazdę , kubki i parapetki to gry na drobne monety

 

A czy to chodziło o to, że scyzorykiem z łokcia, głowy i w ogóle z różnych części ciała itd, itd.....?
No to zabaw z centralnej Polski nie znam.